JOYLAND (2013) - STEPHEN KING
Kiedy byłam mała uwielbiałam wesołe miasteczka. Niestety w takim prawdziwym, stacjonarnym byłam tylko raz, kiedy rodzice zabrali mnie nad morze. Lunapark z prawdziwego zdarzenia jeszcze przede mną. Dopóki nie poznałam Kinga to miejsce nigdy nie kojarzyło mi się z niczym przerażającym. Po przeczytaniu książki "To" zaczęłam rozumieć, dlaczego dzieci na amerykańskich filmach płaczą na samą myśl o clownie na ich przyjęciu urodzinowym.
Powieści grozy osadzone w lunaparkach mają w sobie coś niepokojącego. To uczucie podobne do tego, gdy patrzysz w martwe oczy pozbawione źrenic, podziwiając rzeźby. Nigdy w życiu nie weszłabym sama do pustego muzeum. Nawet w środku dnia. Podobnie jest z wesołymi miasteczkami.
W tamtym roku, przed rozpoczęciem sezonu, wybrałam się z przyjaciółmi do Władysławowa do parku rozrywki. Tego samego, w którym byłam kiedyś z rodzicami. Mówię Wam, puste wesołe miasteczko to jedna z najdziwniejszych i najbardziej nienaturalnych rzeczy jakie widziałam. Wsiedliśmy do kolejki. Wiało jak cholera. Z każdą chwilą wagonik trzeszczał coraz bardziej. Miałam wrażenie, że za chwilę albo wiatr popchnie nas do tyłu, albo wagonik się rozpadnie. Na szczęście tym razem cali i zdrowi dojechaliśmy do mety. "Ale wiatr! Myślałem, że nie podjedziecie pod tą górkę i będę musiał zatrzymać wagonik na w połowie drogi!". Takimi słowami zostaliśmy przywitani przez pana obsługującego maszynę. Bardzonamkurdemiło. A co, jesli wagonik faktycznie zatrzymałby się w połowie drogi? A co, jeśli "pan wagonikowy" zrobiłby to celowo? O tym jest właśnie "Joyland".
Podobał mi się pomysł, podobały mi się postaci, ale jak na mój gust książka jest zdecydowanie za krótka. Motyw jasnowidzenia był bardzo interesujący, ale niestety nie zdążył nabrać rozpędu. Podobnie sprawa domu strachów. Gatunkowo umieściłabym "Joyland" gdzieś pomiędzy powieścią grozy a kryminałem. Lubię oba gatunki, ale zdecydowanie wolałabym, gdyby miała więcej z tego pierwszego.
Fajnie się czytało. Będę "Joyland" wspominać z sympatią i lekkim rozrzewnieniem, podobnym do tego, który odczuwamy, gdy przypominamy sobie wyjątkowo udane wakacje. Niestety nie wpiszę tej książki na listę moich ulubionych "kingów". Niniejszym nadaję książce zaszczytne miano Przyzwoitej, Przyjemnej Lektury.
Podsumowanie: Porucznik****
Oprawa graficzna: 6/10. Ujdzie. Ładne kolorki.
Przyjemna, ale brak mi typowego, starego i mocnego "kingowego" klimatu.
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę, miała właśnie to na myśli pisząc, że historia nie zdążyła się rozwinąć.
UsuńSzkoda, że historia jest taka "nie do końca", bo bardzo lubię taki typ grozy. Tym niemniej na pewno po tę książkę sięgnę, chciałabym zobaczyć jak ten pomysł wygląda w praktyce.
OdpowiedzUsuńPrzeczytać warto, ale nie jako pierwszą książkę tego autora.
UsuńCoś w tym jest.
OdpowiedzUsuńMam podobnie, z tym, że nie nastawiam się na typ książki a na poziom narracji.
OdpowiedzUsuńThe questions you should ask your plastic surgeon before rhinoplasty should be about the safety
OdpowiedzUsuńof the procedure, its efficiency, and most importantly, its appropriateness for your body and whether it
would offer results in line with your expectations. The rhinoplasty surgeons India enhance the nose by reshaping it by
using components like cuboids, gristle (fibrous) and a couple of
fashioned elements as well. And premature skin aging is considered to be one of those problems.
Feel free to visit my web site :: facial plastic surgeon tampa bay
" He had been admitted to the ER due to a heart attack. You finally screw up your courage - even if the news is bad, it's best to know the truth, you tell yourself - and then do the test. The treatment comes in both drops and injections, which are given by a doctor.
OdpowiedzUsuńHere is my website hcg weight loss nasal spray