TRZEJ MUSZKIETEROWIE (1844) - ALEKSANDER DUMAS

wyd Iskry 1987

Wchodzisz do Empiku i widzisz książki, poutykane między planszówki a materiały biurowe. Zaczynasz grzebać a tam same "hiciory": "Szmaragdowa tablica", "Noc Wilka"... Jeśli zakopiesz się głębiej znajdziesz w końcu coś na poziomie. Więcej! Masz pewność, że jeśli będziesz szperać wyjątkowo dokładnie znajdziesz prawdziwe perełki, może "Starą Słaboniową"? Mości panowie, powiadam wam, że to gra warta świeczki. Niestety, coraz częściej po prawdziwą ponadczasową literaturę musimy udać się do antykwariatu. Nie wiadomo czemu właściciele księgarni, tych większych i mniejszych uważają, że po klasykę nie sięga już nikt.
 
Co jest wyznacznikiem porządnej literatury? Kto jest najlepszym recenzentem? Portale czytelnicze? Blogi? Profesjonalni krytycy literaccy? Kasia Cichopek? Żadne z powyższych, droga gawiedzi. Otóż jest nim Czas. Owszem, nie wszystko, co wartościowe otrzymało zaszczytne miano klasyki, ale, słowo wieśniaka, jeszcze nie spotkałam się ze słabą literaturą z tej półki. No, może poza "Szatańskimi wersetami". Panie i panowie, czytajcie klasykę, albowiem nader smaczny jest to owoc.

"Trzej muszkieterowie" to powieść, do której zabierałam się latami. Dlaczego? Sama nie wiem - tyle innych książek wpadało mi w ręce, a ci poczciwcy ciągle trzymali dystans. Pamiętam, że jeszcze w podstawówce, chyba w 5 klasie, czytałam "Hrabiego Monte Christo", którym zachwycam się do dziś. Jest też na niekończącej się liście "przeczytać jeszcze raz". Dlatego bardzo, ale to bardzo chciałam przeczytać "Trzech muszkieterów". Wiem, że niektórzy są zrażeni przez różne adaptacje filmowe, ja na szczęście oglądałam tylko tę najstarszą i to lata świetlne temu. Teraz mogę oglądać wszystko - nawet najgorszy film o muszkieterach nie zepsuje tego, co zbudowała książka.
 
Obawiam się, że jest to jedna z tych historii, której nikt nie czytał, a każdemu wydaje się, że ją zna. Coś jak "Frankenstein". Atos, Portos, Aramis i d'Artagnan to chwaty, jakich mało. Oddani królowej, strzegący jej honoru i interesów państwa jak oka w głowie. Powszechnie uważa się, że to mężowie bez skazy, czyści jak łza lub rasa aryjska. A ja Wam powiem, że nie do końca tak jest. I że to bardzo dobrze. Andrzej Zaucha śpiewał kiedyś o pewnej grupce bohaterskich przyjaciół. Myślę, że piosenka pasuje idealnie. Wystarczy zmienić nazwy własne.

Gumisie harcują, po lesie szarżują,
wszędzie dziś słychać donośny ich śmiech,
zawsze zwycięskie, waleczne, rycerskie,
każda przygoda zapiera nam dech.
 
Ale jak to? Ano tak to. Muszkieterowie to zuchy na schwał, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Czy zastanawialiście się kiedyś, co robią kiedy nie bronią honoru niewiast i nie strzegą granic państwa? Piją, jedzą, grają w kości i odwiedzają zamtuzy. Kiedy kończą się pieniądze biegną do kochanek, żeby wykorzystując urok osobisty i słabość płci pięknej pozyskać środki na wystawne obiadki. Albo wpraszają się do wszystkich znajomych po kolei, bezwstydnie czyszcząc ich spiżarki. Tacy właśnie są muszkieterowie. I to jest piękne.
 
Zanim zakończę tę i tak już przydługą recenzję, chciałabym tyko zwrócić uwagę na bardzo ciekawą postać, która niestety (nie wiadomo dlaczego) nie jest wcale znana. A powinna, bo jest to kobieta fatalna w czystej postaci. Żmija, diabeł wcielony, ukryty pod niecodzienną urodą i obdarzony nieludzką wręcz inteligencją. To właśnie Milady jest przyczyną wszystkich przygód muszkieterów. Nie rozumiem, czemu ta postać jest owiana milczeniem.

Czemu jest ta, że wszyscy mówią, że chcieliby przeczytać coś z klasyki, a nigdy tego nie robią? Powtórzę jeszcze raz: czytajcie klasykę, bo nie taki diabeł straszny, jak go malują.


Podsumowanie: Pułkownik*****
Oprawa graficzna: 5/10 Nie taka zła, biorąc pod uwagę wiek.

9 komentarzy:

  1. Książka mojego dzieciństwa. Uwielbiam do niej wracać. Mam wybitną słabość do takich klimatów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam w wieku 13 -14 lat :) Jedna z lepszych lektur w moim życiu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zgodze się do końca z tą zmianą nastawienia ludzi - jeśi ktoś nie chce, to nie przeczyta, choćby nie wiem jakie opinie wyczytał w Internecie. Ja klasykę kupuję, owszem, ale tylko to, co wiem, że będzie ze mną przez dłuuugi czas. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Trzech muszkieterów" czytałem dawno temu, dobra książka. Ciekawy problem jest poruszony przez agentkę Wilczex, klasykę warto czytać i do niej zaglądać. Ja podążam swoją dróżką odnośnie zainteresowań literackich, niewątpliwie lubię tzw. ksiażki mało znane, a wartościowe, Starą dobrą klasykę warto cenić i czytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Połknęłam w 4 czy 5 klasie podstawówki. Do tej pory mam gdzieś w jakiejś teczce (ze wspominkami z zamierzchłych czasów dzieciństwa), wypracowanie o ulubionej książce ze streszczeniem ulubionego epizodu. Oczywiście moje wypracowanie traktowało o "Trzech Muszkieterach", a opisywałam wyprawę muszkieterów z naszyjnikiem królowej ;) Rzeczywiście filmy żyją własnym życiem, a książka dała im tylko podwaliny. Pamiętam całkiem sporo z treści książki, choć byłam dzieckiem i uderzyła mnie moralności bohaterów, która pojawia się kiedy jest taka potrzeba. Kochanki, przekręty, bójki i nie ma nieskazitelnych bohaterów... Bo nie ma takich ludzi! Uwielbiam też za obraz tamtych czasów.

    OdpowiedzUsuń

Podziel się swoją opinią

Misja: K.S.I.A.Ż.K.A. Wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.