JOHN STEPHENS - SZMARAGDOWY ATLAS. KSIĘGI POCZĄTKU
Czego pragnie się w wieku, kiedy można nie tylko marzyć o rzeczach niemożliwych, ale i bezkarnie wierzyć, że marzenia się spełniają? Ja, na przykład, bardzo chciałam posiadać nadprzyrodzoną moc. Zdobyć magiczny artefakt i przy jego pomocy móc wpływać na rzeczywistość. Bohaterowie "Szmaragdowego Atlasu" marzą o czymś zupełnie przeciwnym - w momentach słabości i chwilach zwątpienia chcą być normalnymi dziećmi, z mamą i tatą, przyszłością, w którą mogą spojrzeć bez obaw.
Niestety, los do nich się nie uśmiecha. Od wczesnego dzieciństwa tułają się po sierocińcach, nie znają swojego nazwiska i, poza najstarszą z rodzeństwa Kate, nie pamiętają rodziców. Takie życie odciska silne piętno na charakterze Emmy i Michaela, najmłodszych z rodzeństwa. Jednak rodzeństwo P. (bo takie "nazwisko" figuruje w papierach dzieci) muszą się zmierzyć nie tylko z szarą rzeczywistością domu dziecka.
Po kolejnej nieudanej adopcji zostają odesłani do Cambridge Falls, które wita dzieci serią dziwnych wypadków. Okazuje się, że będą mieszkali na wyspie niewidocznej dla zwykłych ludzi - w ich świadomości ona po prostu nie istnieje. Po drodze do swojego nowego domu (które okazuje się być starym, zakurzonym zamczyskiem, a nie kolejnym sierocińcem) dowiadują się, że wyspę zamieszkują wilki, które po zmierzchu dybią na każdego, kto opuści bezpieczne mury zamku.
Ale to nie koniec niespodzianek. Piwnice zamczyska skrywają kolejne tajemnice i to właśnie Kate, Emma i Michael uzyskują do nich dostęp. Niespodziewanie dla samych siebie odkrywają coś, co pozwala im podróżować w czasie i przestrzeni. Jednak w tym "innym świecie" czyha wielkie zło, któremu nie są w stanie przeciwstawić się nawet dorośli.
Nie chcę zdradzać więcej szczegółów fabuły, niech historia o "Szmaragdowym Atlasie" zaskoczy Was tak samo, jak mnie :-) Powieść wciąga niemal od pierwszej strony. Dużo tu zwrotów akcji, widowiskowych walk, mistycznych zdarzeń i humoru. Jest to pierwsza powieść Johna Stephensa, który fachu pisarskiego uczył się na studiach (swoją drogą - szkoda, że u nas uniwersytety nie oferują takiego kierunku), a doświadczenie zdobywał jako scenarzysta kilku popularnych seriali telewizyjnych. Nauka nie poszła w las i oto w "Szmaragdowym Atlasie" bardziej oczytani czytelnicy zauważą wiele analogii do Opowieści z Narnii, Władcy Pierścieni, Harry Pottera i innych powieściowych hitów z dziedziny fantasy (na przykład, czy Cambridge Falls nie jest ukłonem w stronę Zmierzchu?). Jednak wszystkie te motywy i "smaczki" są umiejętnie wyselekcjonowane i ułożone w zupełnie nową, fascynującą historię.
"Szmaragdowy Atlas", choć napisany z myślą o czytelnikach młodszych, może być przyjemną lekturą dla każdego. Stephens napisał opowieść o prawdziwej magii naszych czasów - odpowiedzialności, przyjaźni i rodzinnej miłości. O honorze, choć przykłady mogą płynąć od istot magicznych. O marzeniach, choć mogą się wydawać dziecinnie głupie i nierealne. O sile ducha, o którą (na pierwszy rzut oka) trudno podejrzewać młodych bohaterów książki. Z niecierpliwością czekam na kolejną część "Ksiąg początku" i mam nadzieję, że będzie to równie intrygująca przygoda w świecie magii.
P.S. Dużo ciekawej informacji o bohaterach powieści, trailery i biografia autora znajduje się na oficjalnej stronie "Szmaragdowego Atlasu".
JĘZYK: 6/6
REALIZACJA: 5/6
POSTACIE: 4/6
OKŁADKA: 5/6
Podsumowanie: Pułkownik*****
Chciałam przeczytać tę książkę, kiedy ujrzałam ją w zapowiedziach Bukowego Lasu, a dzięki twojej recenzji z pewnością nie pominę jej w planach czytelniczych.
OdpowiedzUsuńWłaśnie przed wczoraj ją skończyłam czytać, jestem nią zachwycona :)
OdpowiedzUsuńraczej nie dal mnie ale już wiem komu polecę tą książkę
OdpowiedzUsuń