O tym, jak zaprzepaścić niezły temat. O "Zapiskach podglądacza" Gaya Talese

Z zasady nie piszę o słabych książkach, wolę pominąć je milczeniem. Jednak w przypadku Zapisków podglądacza Gaya Talese moje rozgoryczenie było zbyt duże. Dlaczego szkoda czasu na tę książkę? 

Gay Talese jest amerykańskim dziennikarzem i autorem książek. Pewnego dnia otrzymuje list. To niejaki Gerald Foos pisze o swoim nietypowym hobby – nadawca listu „prowadzi badania” życia seksualnego Amerykanów i chwali się, że jego obserwacje są bardziej wiarygodne niż samego Alfreda Kinseya. Bo, jak się okazuje, prowadzi je zza kratki wentylacyjnej w suficie motelu, którego jest właścicielem.

Sensacja, temat-samograj? Nie da się tego spieprzyć? Też tak myślałam, dlatego bez wahania sięgnęłam po tę książkę. Co wyszło Talese'owi? O moim rozczarowaniu napisałam naEkranie.pl.

Na podstawie książki ma powstać film, prawa do realizacji wykupił Steven Spielberg. Być może na kinowym ekranie uda się ciekawiej przedstawić tę bez polotu napisaną historię. Choć jedna rzecz autorowi się udała. Każdy, kto sięgnie po książkę, doczyta ją do końca, bo z wypiekami na twarzy będzie podglądał sceny łóżkowe gości Manor House Motel w stanie Kolorado.


Brak komentarzy:

Podziel się swoją opinią

Misja: K.S.I.A.Ż.K.A. Wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.