ELIZABETH GILBERT - OSTATNI TAKI AMERYKANIN (2011)
Jaki jest Wasz ideał mężczyzny, drogie panie? Silny? Przystojny? Inteligentny? Dowcipny? Zaradny i charyzmatyczny? Cóż... Eustace Conway ma te wszystkie cechy.
W wieku 17 lat postanowił porzucić domowe pielesze i zamieszkać samotnie. W LESIE! Wierzył, że da sobie radę. A wierzyć - według Eustace'a Conway'a - to móc.
- Jak to się dzieje, że zawsze trafiasz w gwóźdź?
- Bo już dawno postanowiłem nigdy nie chybiać - odparł Eustace. - Więc trafiam.
Jest ucieleśnieniem naszego wyobrażenia o pionierach. Je to, co sam sobie upoluje. Odzież szyje sobie ze zwierzęcych skór. Przez całe życie rzuca sobie wyzwania, którym żaden inny człowiek nie byłby w stanie sprostać. Perfekcjonista w każdym calu, wszystko, co robił - robił idealnie, dokładnie tak, jak zaplanował. Pragnął, aby wszyscy Amerykanie powrócili do takiego życia, jakie wiedli na samym początku - zgodnego z naturą, swoją i świata. Wierzył, że może im pomóc, że może ich nauczyć, jak radzić sobie w dziczy i tym samym odnaleźć swoje prawdziwe ja, swoją tożsamość.
W tym celu powstała Żółwia Wyspa - rezerwat, w którym zamieszkał Eustace i do którego każdego roku przybywali ludzie, aby uczyć się od niego, jak żyć. Niektórzy zostawali na dłuższe praktyki, inni opuszczali Żółwią Wyspę po zakończeniu obozu. Wydawać by się mogło, że wszystko zmierza w dobrym kierunku - w kierunku stworzenia perfekcyjnego, utopijnego świata z marzeń Eustace'a. Dlaczego Amerykanie nadal są liderami konsumpcjonizmu? Co im pozostało, kiedy przebrzmiało już "DASZ RADĘ!" Conway'a?
Ten charyzmatyczny mężczyzna potrafił pociągnąć za sobą każdego, kogo spotkał. Jest tak autentyczny i przekonany w rację tego, co robi, że nie sposób mu się oprzeć. Ludzie go uwielbiają. Dlaczego ciągle jest sam? Czemu nie założył swojej wymarzonej, wielodzietnej rodziny? Czemu ktoś taki jak Eustace Conway, który realizuje dokładnie wszystko tak, jak to zaplanował, nie wypełnił swojej misji? Jeśli jemu się nie uda, to komu?
"Kulisy heroizmu bywają często smutne; wiedzą to kobiety i służba." I rzeczywiście - wbrew pozorom Eustace Conway jest postacią tragiczną. A już miałam nadzieję, że choć jeden z romantyków uniknie tego losu... Prawdę powiedziawszy, postać współczesnego pioniera jest postacią, która wywołała u mnie taki koktajl emocji, jakiego już dawno nie kosztowałam. Na początku był podziw. Potem - irytacja. Następnie przyszedł czas na żal. Na koniec - szacunek z nutką nostalgii, która towarzyszyła mi podczas przewracania ostatnich stron.
Książka napisana przyjemnym językiem, ale nie dajmy się zwieść pozorom! "Ostatni tak Amerykanin" nie opowiada tylko i wyłącznie o samotnym życiu w głuszy. To przede wszystkim opowieść o męskiej naturze, o ambicjach i marzeniach oraz dążeniu do ich spełnienia. Pomaga posegregować nasz świat, ułożyć wszystko w szufladki z napisami "ważne", "średnio ważne" i "mało ważne". Wbrew temu, co twierdzi Eustace, chyba jednak mu się udało. Zmienił moje życie.
W tym celu powstała Żółwia Wyspa - rezerwat, w którym zamieszkał Eustace i do którego każdego roku przybywali ludzie, aby uczyć się od niego, jak żyć. Niektórzy zostawali na dłuższe praktyki, inni opuszczali Żółwią Wyspę po zakończeniu obozu. Wydawać by się mogło, że wszystko zmierza w dobrym kierunku - w kierunku stworzenia perfekcyjnego, utopijnego świata z marzeń Eustace'a. Dlaczego Amerykanie nadal są liderami konsumpcjonizmu? Co im pozostało, kiedy przebrzmiało już "DASZ RADĘ!" Conway'a?
Ten charyzmatyczny mężczyzna potrafił pociągnąć za sobą każdego, kogo spotkał. Jest tak autentyczny i przekonany w rację tego, co robi, że nie sposób mu się oprzeć. Ludzie go uwielbiają. Dlaczego ciągle jest sam? Czemu nie założył swojej wymarzonej, wielodzietnej rodziny? Czemu ktoś taki jak Eustace Conway, który realizuje dokładnie wszystko tak, jak to zaplanował, nie wypełnił swojej misji? Jeśli jemu się nie uda, to komu?
"Kulisy heroizmu bywają często smutne; wiedzą to kobiety i służba." I rzeczywiście - wbrew pozorom Eustace Conway jest postacią tragiczną. A już miałam nadzieję, że choć jeden z romantyków uniknie tego losu... Prawdę powiedziawszy, postać współczesnego pioniera jest postacią, która wywołała u mnie taki koktajl emocji, jakiego już dawno nie kosztowałam. Na początku był podziw. Potem - irytacja. Następnie przyszedł czas na żal. Na koniec - szacunek z nutką nostalgii, która towarzyszyła mi podczas przewracania ostatnich stron.
Książka napisana przyjemnym językiem, ale nie dajmy się zwieść pozorom! "Ostatni tak Amerykanin" nie opowiada tylko i wyłącznie o samotnym życiu w głuszy. To przede wszystkim opowieść o męskiej naturze, o ambicjach i marzeniach oraz dążeniu do ich spełnienia. Pomaga posegregować nasz świat, ułożyć wszystko w szufladki z napisami "ważne", "średnio ważne" i "mało ważne". Wbrew temu, co twierdzi Eustace, chyba jednak mu się udało. Zmienił moje życie.
JĘZYK: 6/6
REALIZACJA: 5/6
POSTACIE: -/-
OPRAWA GRAFICZNA: 6/6
Podsumowanie: PUŁKOWNIK*****
Wilczex
A co on sam mówi/myśli o tym, że żadna ze współczesnych kobiet nie chce porzucić wygodne domy i zostać jego towarzyszką życia?
OdpowiedzUsuńNie chodzi o to, że żadna z nich nie podjęła wyzwania.Chodzi o to, że żadna z nich nie czuła tego, co czuje Eustace, nie współdzieliły jego marzeń. A jak mówił Eustace podczas kłótni że swoim bratem i towarzyszką konnej wyprawy, wspólne decyzje będą podejmować tak długo, jak będą robić to,co on zaplanował. W przeciwnym wypadku to Eustace podejmuje decyzję. ;)
OdpowiedzUsuńGdzieś mi się obiła o uszy ta książka i zupełnie nie mogłam sobie przypomnieć ani tytułu, ani bohatera.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że ktoś mi je przypomniał!
wiem już co będę czytać w pociągu za tydzień :)
Hmm.. sama nie wiem. Dwie poprzednie jej książki czytało mi się bardzo szybko. W sumie może to i dobra pozycja na jakieś wolne popołudnie.
OdpowiedzUsuńMogłybyście podawać ilość stron? :P
388 str. :)
OdpowiedzUsuńAle duże litery ;)
OdpowiedzUsuńCzy to ta pani od "Jedz, módl się i kochaj"? Nie czytałam, bo to nie moje klimaty, ale sądząc po recenzji, "Ostatni taki Amerykanin" wydaje się być dużo ciekawszy (czy tylko mi się wydaje?). Dopiszę do listy książek do przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńTak, ta sama Elisabeth Gilbert :)
OdpowiedzUsuń