Thomas Harris - Hannibal. Po drugiej stronie maski
Wyobraź sobie, że niedawno dostałem zaproszenie na wspaniały
obiad. Brzmiało ono tak: Zapraszam na policzki i smardze – Hannibal Lecter.
Jaka by była twoja odpowiedź? Ja skorzystałem i mówię - było pysznie. Zostałem
zaproszony do pałacu Lectera, pałacu jego pamięci i zrozumiałem. Zrozumiałem
„dlaczego?”.
Książka jest świetnie zbudowana, wciąga i zaskakuje. Jednak
najbardziej wciągający jest jej spokój. Praktycznie we wszystkich momentach
czułem się jak na kameralnej kolacji, przy której narrator wyjaśnia zachowania
Lectera.
Powieść podzielona jest na trzy części, pierwsza mówi o tym "dlaczego?", druga - "jak?", a trzecia jest łącznikiem pomiędzy tą książką, a
następnymi przygodami Lectera.
"Hannibal dorasta i się zmienia, a może staje się kimś, kim
zawsze był."
Część pierwsza. Pełna wspomnień z dzieciństwa Hannibala. Dowiadujemy
się o starym litewskim rodzie Lecterów, o wojnie, w której cała rodzina ukrywa
się w małym domku w środku lasu. Jednak w pewnym momencie wspomnienia się
urywają – sam Lecter nie chce pamiętać pewnych rzeczy. To, co odkrywają przed nami wspomnienia
Lectera, pozwala czytelnikowi jeżeli nie zrozumieć, to przynajmniej mu współczuć.
"[Jest] Małym chłopcem. Hannibal umarł w czterdziestym
piątym. Tam wśród śniegów, próbując ratować siostrę. Jego serce umarło wraz z
Miszą. Kim teraz jest? Jeszcze nie wymyślono na to słowa. Z braku lepszego
nazwiemy go potworem."
Część druga. Lecter otwiera pokoje pamięci, które krzyczą.
Odnajduje sam w sobie brakujące fragmenty. Staje się również wzorowym uczniem,
a potem studentem Akademii Medycznej. Mimo lekko rozdmuchanej intrygi, ta część
doskonale przeplata się z poprzednią. Ścigając tych, którzy zniszczyli jego
rodzinę, główny bohater pozostaje arystokratą z krwi i kości - spokojny,
opanowany, kulturalny.
"Gniew nie targał nim już wcale, nie prześladowały go
również sny. Był na wakacjach i zamiast jeździć na nartach, wolał go po prostu
zabić."
Część trzecia, która stanowi krótkie preludium do dalszych
opowieści – przebija się w niej fascynacja Lectera Ameryką.
Książka jest napisana w przyjemnym, choć nie zawsze lekkim,
stylu. Częste dygresje budują specyficzny klimat - jakby sam Hannibal mówił, co
chwila to zmieniając temat, to znowu wracając do niego.
Hannibal kojarzy mi się tylko z filmem i tą przejmującą nutą grozy. O książkach słyszałam, ale bardzo pobieżnie. Myślę, że czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńkusi.. kusi.. ;)
OdpowiedzUsuńoglądałem film, jest wciągający
OdpowiedzUsuń