MARIA CZUBASZEK I ARTUR ANDRUS - KAŻDY SZCZYT MA SWÓJ CZUBASZEK (2011)

Wywiady czytam rzadko. Wywiady-rzeki jeszcze rzadziej. No chyba, że jest z osobą, którą uważam za interesującą. W ostateczności może być przeprowadzany z osobą całkowicie mi nieznaną, za to przez osobę, którą uważam za interesującą. Jeśli interesująca osoba rozmawia z drugą interesującą osobą, a do tego są obrazki, nie mam wyjścia. Czytam.

Zacznę od Artura Andrusa, bo będzie szybciej. Nie dlatego, że mniej go lubię, po prostu jestem o niego zazdrosna. Kiedyś moja mama widziała go na żywo (chyba nawet dwa razy!) i od tamtej pory ciągle o nim gada, a tata (który też go widział), co prawda o nim nie gada, ale słucha jego płyty. W końcu jest lepszy od Stinga (Andrus, nie tata). Fakt, że "Andrus na żywo jest wielki i brzydki, ale nie tak jak Bałtroczyk"*, wcale go nie ratuje i więcej o nim pisać nie będę. W końcu ukradł mi rodziców!

Napisać o Marii Czubaszek nie będzie już tak łatwo. Coś tam mi się o uszy obiło, twarz znana... Pokochałam ją po serialu "Spadkobiercy", pokochałam jeszcze bardziej po głośnym jakiś czas temu wywiadzie na temat dzieci i macierzyństwa, no i po przeczytaniu tej książki. Okazuje się, że palenie zabija, ale bardzo powoli. Ludzi, którzy lubią dzieci, ale cudze i na krótko, jest więcej. A spania nie da się rzucić, niestety. Podczas lektury pogodziłam się już definitywnie z faktem, że nigdy nie opanuję mapy, matematyki, a na zapamiętanie dat nie mam nawet co liczyć. O zapamiętaniu nazwisk już nie wspominając. Jednym słowem, zobaczyłam w Marii Czubaszek siebie za te kilka lat (wtedy obie będziemy miały osiemnaście). Niestety, Maria Czubaszek sprzed kilku lat zupełnie mnie nie przypomina, ale udaję, że mnie to nie rusza i nadal wierzę, że mam szansę być choć trochę do niej podobna.

Przeczytałam gdzieś, że o książce ciągle mówi pokolenie naszych rodziców, że wszędzie ją czytają i wymieniają się uwagami. To prawda, książka trafia przede wszystkim w ich ręce, bo opowiada częściowo o czasach ich młodości, czasach które znają najlepiej. Zauważcie jednak, że użyłam słowa "częściowo". I dlatego warto po nią sięgnąć, nawet gdy tak jak ja już od kilku lat wpisujemy w rubryczkę z wiekiem dumne 18. 

W tym akapicie postanowiłam wymienić plusy książki. Zatem: duża czcionka - można czytać w tramwaju, nawet jak bardzo trzęsie. Masa żartów sytuacyjno-słownych. Genialne rysunki Wojciecha Karolaka - z humorem i polotem. 

W tym akapicie natomiast postanowiłam wymienić minusy książki.



No dobra, napiszę to. Brzydki żółty papier, nieporęczny format i (tak tak, dla niektórych dziwaków to znacząca wada) twarda oprawa.

Nie będę udawać, że wszystko zrozumiałam, ani że znam wszystkie nazwiska które przewijają się w wywiadzie. Dla mnie nie gra to roli, bo ja odbieram tę książkę jako zapis tego, jak żyć po swojemu. Mówią "nie pal"? Palę. Odradzają zwierzaka? Biorę dwa. Wciskają brudną pieluchę? Brzydzę się. Tak żyje Maria Czubaszek. I ja też bym tak chciała.

Wilczex

JĘZYK: 6/6 
REALIZACJA: 5/6
POSTACIE: -/-
 OPRAWA GRAFICZNA: 5/6 
Podsumowanie: Pułkownik*****


*Nie wiem, czyje to słowa, ale gdzieś tak słyszałam.

4 komentarze:

  1. Nie czytałem, ale ciągle czekam na promocje tej książki :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się na razie jedynie tytuł podoba :) ale nie wiem czy przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie czytałam wywiadu-rzeki. Same wywiady w gazetach czy czasopismach też do mnie nie przemawiają, zazwyczaj pytania są sztampowe lub agresywne. Ciężko trafić w mój gust :)
    Pani Maria Czubaszek jest bardzo interesującą osobą, może ze względu właśnie na nią kiedyś się skuszę.

    Dołączam do obserwatorów bloga :)

    OdpowiedzUsuń

Podziel się swoją opinią

Misja: K.S.I.A.Ż.K.A. Wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.