CHARLES BUKOWSKI - PŁONĄC W WODZIE, TONĄC W OGNIU
Jam prosta kobiecina i poezji nie czytam. Mówcie co chcecie
– że się nie znam, że nie ogarniam swoim małym rozumkiem prawdziwej sztuki.
Trochę prawdy w tym jest, w końcu umysły dzielą się na ścisłe i ściśnięte, a ja
umiem liczyć tylko do dziesięciu… Na szczęście nie każdy poeta jest
Mickiewiczem czy innym wieszczem.
Bukowski pisze dla siebie i od siebie. Nie ma ambicji, żeby
wielkim poetą być, a mimo to wychodzi mu to całkiem nieźle. Przede wszystkim zero rymów i dosadność.
Wiersze Bukowskiego czyta się jak krótką historię z życia, opowiedzianą przez
pijaczka spotkanego w przydrożnym barze. Po co pisać, że wierzba pochyla się coraz niżej, niebo
zasnuły bure chmury i zerwał się wiatr, skoro można powiedzieć wprost, że życie
ssie pałkę? I tak właśnie pisze Bukowski.
Może poezja Bukowskiego i nie trafia do serca, ale za to
celuje prosto w umysł. Zagnieżdża się tam i gnije, kwaśny zapach rozkładu co
jakiś czas ulatnia się i uderza ciepłym strumieniem prosto w nozdrza. To jest
to, co tygryski lubią najbardziej. Prosty język, pozbawiony patosu, życiowe
historie z pierwszej ręki. Czego chcieć więcej?
Zanim sięgniecie po wiersze, polecam przynajmniej liznąć
biografię Bukowskiego. Wtedy zyskują jeszcze bardziej na autentyczności, nie
pozostawiając cienia wątpliwości – pisał o sobie i swoim życiu. Zamiast
przemycać ukradkiem światopogląd, wali nim czytelnika prosto w potylicę.
Tak jak pisałam przy „Szmirze” – po Bukowskiego warto
sięgnąć, chociażby po to, aby zweryfikować swoją filozofię życiową. Być może
będziecie spijać z chorą fascynacją słowa z jego ust, być może przelecicie na
szybko od deski do deski, niewykluczone też, że w połowie rzucicie kąt z
obrzydzeniem. Jedno jest pewne. Już
nigdy nie spojrzycie na świat w ten sam sposób.
Podsumowanie: Pułkownik *****
Oprawa graficzna: 2/6 - taka se.
Brzmi zachęcająco. Nie spotkałam się z twórczością Bukowskiego wcześniej (tyle, że słyszałam o niej), ale lubię w poezji dosadność i prostotę, więc czym prędzej muszę go nadrobić ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie lubiłam wierszy - zawsze moja interpretacja była inna od tej wymaganej na polskim. Szkoła zraziła mnie do poezji wystarczająco (na szczęście do prozy się jej nie udało). Jedyne wiersze, które rozumiałam bez problemu, były z okresy międzywojennego i wtedy rzeczywiście się w nich zaczytywałam. Ale chyba nie mam tak wysublimowanego gustu literackiego, bo próżno u mnie na półce szukać tomików poezji.
OdpowiedzUsuńInterpretacji pod klucz można się nauczyć ;) Ja do fanów poezji też nie należę, policzyć można na palcach jednej ręki wiersze, które lubię i do których czasem zdarza mi się wracać, jednak Bukowskiego łyknęłam w całości. Polecam,nie tyko poezyjnym geekom ;)
OdpowiedzUsuńJa tam lubię sobie poczytać od czasu do czasu jakąś poezję :) kiedyś nawet czytałem raz na tydzień jak miałem doła :)a co do Bukowskiego to też polecam :)
OdpowiedzUsuń