GHOSTMAN - ROGER HOBBS (2013)





Ostatnio trafiłam w sieci na ciekawostkę - otóż istnieją ludzie, którzy zawodowo zajmują się sprzątaniem miejsc zbrodni. Ba, istnieje nawet dla nich specjalna szkoła (nie mylić ze szkołą specjalną). A co powiecie na zawodowe znikanie? Gdybym znała "Ghostmana", kiedy byłam mała, bez wahania zamieniłabym wymarzony zawód księżniczki właśnie na "znikacza".

Lubię sobie czasem przeczytać dobrą sensację. Niestety czasami mam wrażenie, że ludzie się tego wstydzą. Wstydzą się nawet same wydawnictwa i prawie na każdej książce sensacyjnej/kryminalnej piszą, że to thriller. Zupełnie tego nie rozumiem. Nie zawsze trzeba czytać poezję, a mózg bardzo chętnie relaksuje się przy dobrej sensacji, nie zasypiając i nie tracąc szarych komórek, jak przy romansach. ;-) Ponadto, w przeciwieństwie do bohaterów tych ostatnich, postacie w kryminałach bynajmniej nie są pozbawione inteligencji, a nawet posiadają jakieś szczególne, wrodzone umiejętności lub predyspozycje. Dlatego ja się nie wstydzę i mówię głośno: lubię kryminały. Lubię "Ghostmana."

Uwaga, będzie ciekawostka: Warner Bros wykupił prawa do ekranizacji książki rok przed jej wydaniem, a ukazuje się ona w osiemnastu krajach jednocześnie. Ładny wynik! Bardzo chętnie pójdę do kina, bo już podczas czytania miałam wrażenie, że to gotowy scenariusz filmowy. Nie wiem, czy Hobbs od razu zakładał, że napisze kasowy przebój kinowy, czy wyszło to przypadkiem. Grunt, że wyszło fajnie. Wiecie, jak to mówią: "Nie ważne jak - rób, żeby było dobrze".

Bardzo podoba mi się pomysł na głównego bohatera. Żaden z niego Książę_Z_Bajki - czarny charakter, egoista i odludek. Czym się zajmuje? Znikaniem! Tak jak Kubuś Puchatek był "pękacielem baloników", tak on "znika" dowody zbrodni. I siebie przy okazji. Zmienia (dosłownie!) twarze. Zmienia głos, osobowość,sposób bycia. A to wszystko na zawołanie, ot tak, na pstryknięcie palcami. Kto nie wie jak go szukać, nigdy go nie znajdzie. Nawet Ci, którzy znają sposoby na kontakt z nim nie mają gwarancji, że próby przyniosą oczekiwany rezultat. Tak po prostu już jest, na tym polega cały bajer.

Łyknęłam ją w dwa dni. Pozycja idealna na weekendowe lenistwo, czy zrelaksowanie umysłu od nieco "cięższej" lektury. Język przyjemny i łatwy w "obsłudze", jednak bohaterowie nie zostali przy tym pozbawieni przyzwoitego poziomu IQ. Warto mieć na półce, warto przeczytać!


Podsumowanie: Porucznik ****
Oprawa graficzna: 7/10 - intrygująca grafika, miła w dotyku faktura








Za egzemplarz recenzyjny dziękuję 










4 komentarze:

  1. Bo sensacja kojarzy się często z taką literaturą wagonową, a to już naprawdę żaden powód do dumy dla wydawnictwa :-P Czasem się trafi coś na poziomie, przyznaję :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem...? Nie każda książka musi odkrywać Amerykę. Grunt, żeby nie cofała w rozwoju, i żeby nie było wstyd trzymać jej w ręku ;)

      Usuń

Podziel się swoją opinią

Misja: K.S.I.A.Ż.K.A. Wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.