UCZNIOWIE SZATANA (1988) - HUGH B. CRAVE

wyd. Phantom Press, Gdańsk 1993r.

Zawsze chciałam pojechać na jakąś wyspę. W przypadku, jeśli chwilowo zabraknie tych bezludnych, zadowolę się Jamajką. Będę pić drinki z palemką i  ubrana w spódniczkę z trawy pląsać topless do rytmu wybijanego przez szalenie przystojnego tubylca. Nigdy bym nie przypuszczała, że w raju na ziemi może czaić się niebezpieczeństwo...

I całkiem słusznie, bo w tej książce nie czaiło się nic. Zapowiadało się ciekawie. Krwawo, brutalnie i boleśnie. Autor albo bardzo starał się, żeby nie wyszło, albo wręcz przeciwnie - przeholował. Opis na tylnej okładce obiecuje "wypadki, które potoczą się w zawrotnym tempie". Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Właściwie nie wiem, jaki sens miała ta książka.

Na pewno zaraz powiecie, że sensu nie musiała mieć, bo klasa B z definicji jest go pozbawiona. Otóż powiem Wam, że bardzo się mylicie. Pierwszym z brzegu, aczkolwiek nie jedynym powodem dla któreego ludzie sięgają po tego typu literaturę jest rozrywka. Znaczna część czytelników nie oczekuje od niej niczego więcej. Cóż, w tym wypadku nawet oni się zawiodą...

Pomysł był niezły. Młody nauczyciel dowiaduje się, że jego brat bliźniak tak zaszedł za skórę pewnym podejrzanym typkom, że musi się ukryć na Jamajce, żeby zbiry nie pomyliły się i przypadkiem nie capnęły jego zamiast winnego. Nieświadomy, że został użyty jako żywa przynęta sprowadza się do słonecznej krainy, gdzie rozwija swoje zdolności czytania w myślach. Przecież każdy bliźniak ma jakieś paranormalne zdolności, prawda? Szkoda, że wykonanie nie było tak dobre jak pomysł, bo mogłaby z tego wyjść całkiem przyzwoita historia. A gdyby babcia miała wąsy, to była by dziadkiem.

Jest nudno. Nic się nie dzieje. Jeśli już pada jakiś trup to bezkrwawo i prawie niezauważalnie. Z głównego bohatera większa cipa niż ze Scorupco w "Ogniem i mieczem". Akcja toczy się tak wolno, że walka Songo z Komórczakiem to było mgnienie oka. Właściwie to nie do końca ma się co toczyć - ciężko tu mówić o jakiejkolwiek akcji. Doszłam do dwóch wniosków. Pierwszy: autor chciał napisać bardziej ambitny tekst klasy B. Nie wyszło. Drugi: autor wcale nie chciał pisać horroru klasy B, tylko bezkrwawy tekst, gdzie sama atmosfera przyprawia o dreszcze. Takie "Dziecko Rosemary". Również nie wyszło. Jedyny plus jest taki, że da się to czytać.

Książka nie spełnia swojej podstawowej roli, nie mówiąc już o tych nieco bardziej ambitnych. Nawet o okładce niewiele mam do powiedzenia- co z tego, że fajna, skoro wprowadza potencjalnego czytelnika w błąd? Ponieważ nie ma za bardzo o czym mówić - nic więcej nie napiszę.



Podsumowanie: Kapral**
Okładka: 2/10 Wszystko już zostało powiedziane.

Brak komentarzy:

Podziel się swoją opinią

Misja: K.S.I.A.Ż.K.A. Wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.