PLANETA MAŁP - PIERRE BOULLE (1963)



Tytuł znany wszystkim. Mam nadzieję, że jeśli za sprawą jego filmowej adaptacji, to jest nią stary film z '68, a nie beznadziejna, nafaszerowana efektami specjalnymi i niczym ponadto wersja w reżyserii Tima Burtona. Okazuje się, że istnieje książka. Co więcej, książka wybitna.

Naukowcy po wieloletniej penetracji przestrzeni kosmicznej trafiają na planetę do złudzenia przypominającą Ziemię. Podobne rośliny, podobny klimat i cykl doby. Planetę zamieszkują istoty inteligentne. Okazuje się, że są nimi małpy, a ludzie niczym nie różnią się od zwierząt. Poluje się na nich, przeprowadza eksperymenty naukowe, uczy sztuczek i zamyka w klatkach. Wyobraźcie sobie szok, jaki przeżylibyście na miejscu głównego bohatera! Oto ja, istota myśląca i obdarzona jakimś tam poziomem inteligencji znajduję się wśród ziomków, którzy intelektem przypominają psa, a nie człowieka. Za to istoty, które przez całe życie uważałam za zwierzęta okazują się być na tym samym poziomie rozwojowym co ja! Makabra!

"Planeta małp" ma jedną podstawową cechę, która sprawia, że nieprzypadkowo nazwałam ją ksiażką wybitną. Pierre Boulle bez wątpienia chciał zadać czytelnikowi kilka filozoficznych pytań. Chciał przekazać odbiorcy jakąś madrość. I zrobił to w sposób przystępny dla każdego, nie narzucając nikomu sposobu czytania. Możemy podejść do książki czysto rozrywkowo. W tym wypadku jest to świetna powieść science-fiction, z wartką akcją, zaskakującymi zwrotami wydarzeń i nieoczekiwanym zakończeniem. Możemy jednak pokopać głębiej, aby zastanowić się nad tym, czym jest cywilizacja, czym determinuje się człowieczeństwo, jaki wpływ na miłość ma poziom rozwoju intelektualnego i tak dalej... Nie tak jak w "Szatańskich wersetach", gdzie mądrości są tak pochowane i tak ich dużo, że się człowiekowi odechciewa...

Niewątpliwie jest to książka, którą trzeba znać i którą warto mieć na półce - na pewno będziecie chcieli do niej wrócić, Czy to dla rozrywki, czy dla odkrywania coraz to nowych pytań, stawianych bądź przez autora lub przez nas samych. Spodoba się zarówno nastolatkom jak i dorosłym. Mówię Wam, orkiestra, nie książka.

"Planeta małp" to jedna z najlepszych opowieści o końcu świata, jakie czytałam. To książka, która nie pozwala o sobie zapomnieć. Zachęcam do drążenia tematu. Tyłko błagam, nie oglądajcie Burtonowskiej wariacji!!!!



Podsumowanie: Generał******
Oprawa graficzna: 10/10 Nie dość, że 3D, to 
jeszcze okularki dołączyli!

Brak komentarzy:

Podziel się swoją opinią

Misja: K.S.I.A.Ż.K.A. Wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.