NIE SAMYM GORE CZŁOWIEK ŻYJE - ROZMOWA Z PIOTREM SAWICKIM

Jakiś czas temu recenzowałam książkę "Odrażające, brudne, złe. 100 filmów gore". Nie dość, że bardzo mi się spodobała, to na dodatek wprosiłam się do kina. Póki co nie było krwi i latających flaków, ale za to mamy bardzo przyjemny wywiad z autorem "obrzydliwego kompendium", Piotrem Sawickim. Po raz kolejny okazało się, że nie taki diabeł straszny ;-)



Wilczex:  Twoja książka "Odrażające, brudne, złe..." jest jedną z niewielu tego typu publikacji w naszym kraju. Czy istnieje inna nisza, o której chciałbyś kiedyś napisać?
 
Piotr Sawicki: Jest wiele nisz, które chciałbym zapełnić, choć niekoniecznie od razu własną pisaniną. Wprawdzie o Kurosawie nie ma wiele po polsku, ale napisałem tę książkę nie po to, by pokryć deficyt bibliograficzny, tylko żeby spróbować ująć słowami sedno stylu, który jest bardzo wizualny i bardzo nieliteracki, choć jednocześnie wywodzący się w znacznym stopniu z literatury, malarstwa i muzyki. Jest to zbiór kilku esejów napisanych pod wpływem silnego urzeczenia filmowym językiem Kurosawy, nie pretendujący bynajmniej do roli wyczerpującej monografii. Natomiast, jako że jestem również wydawcą, mogę zapełniać niektóre nisze z pomocą innych autorów. I tak pod koniec roku planujemy wydać (jako wydawnictwo Yohei) monografię Rafała Donicy pt. „Frankenstein 100 lat w kinie”. Mieliśmy dotąd po polsku kompendia poświęcone wampirom, a o Frankensteinie – fenomenie kulturowym równie przecież ważnym jak Drakula – właściwie nic. Rafał Donica zadał sobie trud opisania tylu ekranowych nawiązań do powieści Mary Shelley, że w głowie się nie mieści; w dodatku uczynił to z charakterystycznym dla siebie połączeniem pasji, spostrzegawczości i humoru. Prócz książki o Frankensteinie chcielibyśmy wydać, równolegle z moim „Kurosawą”, pracę Tymoteusza Wojciechowskiego o Sadao Yamanace, nieco zapomnianym dziś mistrzu przedwojennego kina japońskiego. Mam również kilka planów licencyjnych, ale na razie nie chcę ich zdradzać.  

Wilczex: Jak odnajdujesz się w innych dziedzinach kultury? Czy film i literatura pochłaniają Cię bez reszty, czy też znajdujesz jednak czas np. na muzykę czy gry komputerowe? Jeśli tak, czy w tych dziedzinach poszukujesz podobnych wrażeń jak te, opisane w "Odrażających, brudnych, złych..."?

Piotr Sawicki: W grę komputerową grałem ostatnio bodaj w 2004 roku. Dosyć dawno. Natomiast muzyka i literatura pochłaniają mnie w dość znacznym stopniu. I owszem, spotykałem się zarówno z literackimi, jak i muzycznymi odpowiednikami filmów gore. Temat jest obszerny, zaczynając od masowo wydawanej w Polsce na początku lat 90 chałtury Guya N. Smitha, równie wyrafinowanej co niektóre horrory klasy B. włoskiej produkcji, a skończywszy na wstrząsających powieściach Jacka Ketchuma, którego sam King nazwał „najbardziej przerażającym facetem w Ameryce”. Niektóre książki Mastertona, zwłaszcza „Czarny anioł”, no i „American Psycho” Ellisa. „Łaskawe” Littella – II wojna oglądana oczami SS-mana i w zamierzeniu wojenny epos zakrojony na szeroką skalę, w rezultacie – ponad 1000-stronicowe nazi exploitation ociekające perwersją i przemocą. Również wiele scen z książek Kosińskiego, nie tylko z „Malowanego ptaka”, może przyprawić o rozstrój żołądka. Oczywiście de Sade. „Chudszy” i „Wielki marsz” Kinga. To tylko przykłady, ale każda z tych książek oferuje nihilistyczną sumę rzeczywistości, w której ból i cierpienie wysuwają się na plan pierwszy przyćmiewając wszystko inne. Jeśli zaś chodzi o muzykę to przede wszystkim goregrind, a także death metal i thrash metal – wszystkie te ciężkie, nieprzyjemne i hałaśliwe brzmienia, z tekstami opiewającymi przemoc i pornografię. Kapele takie jak Mortician i Necrophagia, wprost czerpiące inspiracje z filmów gore. A także – chociaż tutaj wkraczamy już na teren wysoce wysublimowanej sztuki – późne Kwartety smyczkowe Dymitra Szostakowicza, zwłaszcza Trzynasty, będący przerażającym muzycznym obrazem agonii.     

Wilczex: Wychowałeś się na kasetach VHS, kiedy dostęp do gore był mocno utrudniony. Czy uważasz, że powszechność i dostępność tego typu filmów w dzisiejszych czasach będzie miała w przyszłości wpływ na wrażliwość i odbiór filmów przez te osoby, które ery wypożyczalni video nie pamiętają?

Piotr Sawicki: Nie zgodziłbym się, że w czasach VHS dostęp do gore był utrudniony. Przeciwnie, to właśnie dzięki wideo rozpowszechnił się do tego stopnia, że w Wielkiej Brytanii w latach 80. urządzono nagonkę na Bogu ducha winne kasety, która skończyła się ocenzurowaniem wielu filmów i powstaniem niesławnej listy tych najbardziej wyklętych, tzw. Video Nasties. Na giełdach i wypożyczalniach nie uświadczyłaś „Greka Zorby”, natomiast obskurnych B-klasowych produkcji szemranego pochodzenia było pod dostatkiem. W każdej wypożyczalni oraz w co drugim polskim domu stały na półce „Evil Dead” (wówczas tytułowany jako „Taniec diabła”), „Hotel siedmiu bram” i „Wysłannik piekieł”, a co bardziej obrotni mieli też „Teksaską masakrę piłą łańcuchową” i „Cannibal Ferox”. O „Piątku trzynastego” i Freddym nie wspomnę bo to nawet dzieci w wieku przedszkolnym oglądały. Z tym, że kiedyś to było raczej kino „spod lady”: małe wytwórnie, niskie budżety, kasetowy obieg. Oglądało się w ukryciu przed rodzicami. Dzisiaj krwawa przemoc w bezmyślnym wydaniu wylewa się zewsząd i myślę, że już nawet nie tyle samo w sobie okrucieństwo może przysłużyć się apatii kolejnych pokoleń, ile sposób w jaki jest podawane. Ale to dotyczy mediów audiowizualnych w całości. Włączam telewizor, byle reklamę proszku do prania, i zaraz atakuje mnie wizualna łupanina. Idę do kina i oglądam film zmontowany jak jakiś koszmar epileptyka. W radio i w knajpie to samo: łup, łup, łup. Mamy przesyt informacji więc każdą próbuje się nam wcisnąć ze zwielokrotnioną agresją, gdyż w przeciwnym razie przepadnie w szumie. Jak rozwija się umysł dziecka, które od najmłodszych lat łoi w gry komputerowe, które siedzi z nosem w Carton Network i MTV – nie mam pojęcia, ale przypuszczam, że nienajlepiej. Dzieciak, który w latach 90. oglądał „Taniec diabła”, wiedział co to jest za film. Że jest paskudny, przerażający i od lat 18. Dzisiejszy małolat nawet nie zdaje sobie sprawy, jaką dawką agresji jest atakowany podczas emisji przeciętnej reklamy. Filmy gore nie są niczemu winne, zawsze powtarzam, że stanowią jedynie przejaskrawione odbicie ogólnego stanu kultury, nic ponadto.

Wilczex: W jednym z wywiadów wspominasz o swoim zainteresowaniu astrologią. Podobno dobrze Ci idzie. Dlaczego właśnie astrologia?

Piotr Sawicki: Bo jest przydatna w życiu, po prostu. Tak jak mapa, kompas czy zegarek. Na podstawie tranzytów planet można dokładnie wyprognozować jakość czasu i wytypować odpowiedni moment na podjęcie planowanych działań. Ocenić czy uda się spotkanie towarzyskie, albo kiedy grozi nam ryzyko kontuzji podczas uprawiania sportu. Astrologia pomaga rozwikłać naturę psychicznych kryzysów i przewidzieć kiedy się skończą. Daje możliwość o wiele szybszego wglądu w ludzką osobowość niż psychologia. Na podstawie horoskopu porównawczego dwóch osób można ocenić, w jaki sposób będą na siebie wzajemnie działać, czy się dogadają, czy mogą sobie ufać. Gdy zająłem się astrologią jakieś dwa lata temu, z pozycji sceptyka, byłem zszokowany dokładnością, z jaką to wszystko działa. Dziś korzystanie z programu astrologicznego jest dla mnie czymś tak oczywistym, jak używanie telefonu komórkowego albo zegarka. W dodatku nie wydałem na naukę ani grosza – wszystkie niezbędne informacje dostępne są w Internecie, trzeba jedynie dużo czasu poświęcić ćwiczeniom – a uważam tę wiedzę za najcenniejszą jaką kiedykolwiek zdobyłem, zaraz po umiejętności czytania i pisania. Mówię to z czysto pragmatycznego punktu widzenia.      

Wilczex: Czy możesz nam zdradzić, co Twoja szklana kula mówi o przyszłości Misji: K.S.I.Ą.Ż.K.A.? ;-)

Piotr Sawicki: Bez zaglądania w szklaną kulę, jedynie obserwując Wasze zaangażowanie, wróżę długie życie w cyberprzestrzeni, z rosnącą w geometrycznym tempie liczbą stałych czytelników. Jak głosi ludowa mądrość - co dwie głowy to nie jedna.  

Jeszcze raz dziękuję za wywiad. Mam nadzieję, że Twoje nazwisko jeszcze nie raz znajdzie się w naszych recenzjach ;-)

A wszystkim tym, którzy jeszcze nie czytali polecam najnowszą książkę Piotra Sawickiego, "Odrażające, brudne, złe..."

Wilczex

Brak komentarzy:

Podziel się swoją opinią

Misja: K.S.I.A.Ż.K.A. Wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.