Wiedza NIEencyklopedyczna na kartki


Trafiło do nas ostatnio trochę ciekawych książek i informacji o zapowiedziach. Wśród tych tytułów chciałabym wyróżnić - zupełnie subiektywnie - dwa. Łączy je kreatywne podejście do tematu oraz fakt, iż zapoznanie się z nimi może być najzwyczajniej w świecie pożyteczne. 

"Historię burdeli" Monici Garcia Massague (wyd. Bellona) chyba nie muszę przedstawiać. Ostatnio książka w charakterystycznej czerwonej okładce (na marginesie mówiąc - bardzo mi się podoba motyw pikowanej ściany na okładce) często pojawiała się w sieci na stronach poświęconych nowościom wydawniczym i wzbudziła ogromne zainteresowanie. Dyskutowałyśmy nawet z Wilczex, co powinnam przeczytać najpierw: "Bóg nas nienawidzi", która trafiła do mych rąk w tym samym czasie i też ociekała seksem, czy "Historię burdeli" ;)  

Na pierwszy rzut oka, "Historia burdeli" wygląda na wartościowe czytadło. Wydana w formie "podręcznika" z mnóstwem zdjęć, ilustracji, objaśnieniem specyficznych pojęć i  zjawisk może być fajnym uzupełnieniem szkolnego kursu historii (mam nadzieję, że to nie zabrzmiało zbyt przewrotnie?).  Przedstawiając rys historyczny domów uciech, autorka nie ocenia, tylko w interesujący sposób przedstawia problematykę płatnej miłości i związanych z nią zagadnień od starożytności do dni obecnych. 

Zapowiada się naprawdę interesująco nie tylko dla historyków-amatorów. Jeszcze przez dwa dni "Historię burdeli" można wygrać na zaprzyjaźnionej stronie Czytam-Kupuje.pl

Drugi tytuł, o którym chcę dzisiaj wspomnieć, zaintrygował mnie nie tyle tematyką, ile formą.

Kilka dni temu Onepress wypuściło zajawkę nowego tytułu o Steve Jobsie. Postać kultowa i kontrowersyjna, więc nie ma co się dziwić wysypowi dzieł drukowanych i filmowanych na temat guru applemaniaków.  

Ale nie o samego Jobsa mi chodzi. Otóż "Zen Steve'a Jobsa" jest komiksem. Komiks wydany przez Onepress? Dodatkowy punkt dla tego tytułu. 

Komiks został "napisany" przez dziennikarza Forbes, Caleba Malby, i "narysowany" przez agencję JESS3. Autorzy szukają odpowiedzi na pytanie, czy kontakty Jobsa z buddyjskim kapłanem zen mogły się przyczynić do zmiany jego spojrzenia na zagadnienia designu i funkcjonalności przedmiotów codziennego użytku. 

Może być ciekawe nie tylko dla fanów białych gadżetów, ponieważ to "innowacyjne" podejście Jobsa przez wielu jest kwestionowane, a żeby coś zakwestionować, warto poznać sprawę pod każdym kątem. Osobiście spodziewam się znaleźć w "Zen Steve'a Jobsa" wyjaśnienie fenomenu "sekciarstwa" Apple. W końcu, to własnie Jobsowi udało się zbudować markę, której użytkownicy nie są zwykłymi użytkownikami, ale stają się wręcz jej "wyznawcami".

P.S. Jakby ktoś zastanawiał się, skąd i dlaczego w tytule postu znajduje się odniesienie do PRL-owych kartek na towar deficytowy, to pragnę wyjaśnić, że pośredni wpływ na ten tytuł ma afera "leninowska" w Gdańsku, której obecnie jestem zdegustowanym świadkiem. Dochodzę do wniosku, że aby wyjść poza swoje uprzedzenia i spojrzeć na problemy z szerszej perspektywy, wiedza encyklopedyczna nigdy nie wystarcza. Choć muszę przyznać, że zawody w rzucaniu jajkami w nielubiany napis są bardzo kreatywnym pomysłem na protest ;) 

- Rose, agentka specjalna Misji

Brak komentarzy:

Podziel się swoją opinią

Misja: K.S.I.A.Ż.K.A. Wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.