WŚRÓD SWOICH - AMOS OZ (2012)






Zwykle, kiedy książka zbiera same ochy i achy, w ogóle jej nie czytam. A jeśli już wyląduje w moich łapskach, istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że mi się nie spodoba. Od zawsze byłam na przekór i tak już zostało. Jednak (na szczęście) od każdej reguły są wyjątki, a dowodem na to jest "Wśród swoich" Amosa Oz.

Wcześniej nie znałam tego autora, pomimo, że coraz częściej pojawia się w czołowej dziesiątce kandydatów na Nobla. (Lepiej późno niż wcale...) Nie dziwię się - już dawno nie czytałam tak dobrych opowiadań. A właściwie zbioru przemyśleń, bo chyba tak należy traktować te 150 stron. Osiem krótkich historii z życia kibucu* - osiem powodów do głębszych przemyśleń i refleksji. Do tego bez nadęcia i wymuszonych arcymądrych cytatów autorstwa wujka Paolo czy cioci Cichopek. Zdania z "Wśród swoich" możemy wprowadzić do swojego słownika - bez obciachu.

Nie znajdziemy tu wzniosłych historii o miłości. Ani tych o bezgranicznym szczęściu. Jak mówi sam autor w bardzo ciekawym wywiadzie, który udało mi się  wyszperać: "Szczęście nie potrzebuje mojego pisania, mówi samo za siebie. To samotni i odrzuceni potrzebują empatii." Nic dodać nic ująć. Najciekawsze jest to, że w każdym z bohaterów po trosze odnajdujemy siebie. To, co przezywamy czytając "Wśród swoich" nie jest empatią. To jest identyfikacja.

Osamotnienie wśród tłumu "swoich" postawione naprzeciw siły wspólnoty. Miłość vis-à-vis twardych zasad. Rozwój wspólnoty kontra samodoskonalenie. Problem samoakceptacji i autoidentyfikacji. Rozdarcie pomiędzy "tu" i "tam"... Nie da się opisać w jednej recenzji wszystkiego, co można znaleźć w tych 150 stronach. Dlatego nawet nie będę próbować - skupię się na przekonywaniu Was, że warto po tę książkę sięgnąć. A najlepiej kupić i mieć pod ręką, bo na pewno przyda się jeszcze nie raz, nie dwa.

Absolutnie nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że nie warto zaczynać przygody z Amosem Ozem od tej książki - jeśli to ma być spadek formy, to już się boję jego najlepszej powieści! Nie pozostaje nic innego jak pędem lecieć do biblioteki. Myślę, ze gdyby nasze szkolnictwo szło do przodu, zamiast się cofać i coraz bardziej pogrążać się w czarnej d***, Amos Oz byłby jednym z najchętniej czytanych autorów lektur szkolnych.

Na pewno sięgnę z wielką chęcią do innych jego książek. Niech je tylko dostanę w swoje ręce... połknę je... w całości!! <Demoniczny śmiech>



Podsumowanie: Generał ******
Oprawa graficzna: 6/6 - Tajemniczo i swojsko zarazem.





* Kibuc - gospodarstwo w Izraelu, gdzie wszystko jest własnością wspólną.





Za egzemplarz recenzyjny dziękuję 

4 komentarze:

  1. Strasznie interesuje mnie ten pan i jego powieści :D Kolejna książka wędruje na listę (i sobie troszkę na niej powisi :<)

    W ogóle, jaką cudowną ma okładkę, minimalistyczną, jak ostatnio lubię najbardziej :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na pewno wrócę do tego autora, bo czuję, ze będzie to jedno z moich odkryć tego roku ;-)

      A okładka faktycznie urocza - mi przychodzi na myśl jakaś książka podróżnicza jak na nia patrzę ;)

      Usuń
  2. Demoniczny śmiech daje radę (a w podobnych filmach wyskoczył mi śmiech Laleczki Chcucky, he he) ;-) A mnie zawsze kuszą książki zbierające dobre noty, ale tylko w przypadku, gdy te noty przyznają moje zaufane blogi/serwisy/czasopisma :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Demoniczny śmiech to tylko jeden z moich demonicznych talentów, hehehe ;)

      W takim razie zapraszamy do podzielenia się opinią po przeczytaniu ;)

      Usuń

Podziel się swoją opinią

Misja: K.S.I.A.Ż.K.A. Wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.