WIEKI GATSBY (1925) - F. SCOTT FITZGERALD
wyd. Poznań 2013
Wyobraźcie sobie, że we wsi pojawia się obcy. Tak, wiem, to samo w sobie jest już wystarczająco przerażające, ale na dokładkę wyobraźcie sobie, że ten obcy ma największy dom ze wszystkich - chata sołtysa wygląda przy nim jak szopa na drewno. Obcy nie może być bogaty po cichu - jak na złość wyprawia wielkie potańcówki, na które zjeżdżają furmanki z całej okolicy. Miód leje się strumieniami, a kaszy z omastą nie brakuje nikomu. Kobiety zrzucają czepce, śmiech mężczyzn z każdym kwadransem staje się bardziej rubaszny. Każdy z gości płaci za wjazd na imprezę taką samą cenę - brak pytań na temat gospodarza. Niestety zawsze znajdzie się ktoś, kto chce się wbić na krzywy ryj.
Kto czyta bloga, ten wie, że bardzo lubię klasykę. Kiedyś o mało nie wylądowałam u czubków, kiedy publicznie przyznałam się, że lubię Sienkiewicza. Dlatego też ucieszłyłam się, kiedy do kin wszedł "Wielki Gatsby"*. To oznaczało wznowienia książkowe, a tym samym okazję do nadrobienia zaległości w światowej klasyce. Do tego w nowej oprawie z boskim Leo na okładce. Żyć nie umierać!
Słyszałam kilka opinii, że książka fajna, ale właściwie to nie wiadomo dlaczego została okrzyknięta klasykiem. Przecież nie ma tam niczego odkrywczego, a w Rosji pisano o tych samych problemach "lata świetlne" wcześniej. Absolutnie się nie zgadzam z tym poglądem. Jest to AMERYKAŃSKA klasyka. Bardzo dobra zresztą. Każdy kraj ma swój "kanon lektur" i gwarantuję, że w każdym z nich znajdziecie setki książek o podobnej tematyce. Dlatego ten argument nie przemawia do mnie wcale-a-wcale.
Jedną z najfajniejszych rzeczy w "Wielkim Gatsbym" jest to, że w przystępny sposób przekazane zostały podstawowe wartości, o których często zapominamy w naszym owczym pędzie, z wrażliwych słoni przeobrażając się w głupawe lemingi, które myślą, że są tygrysami.** "Wielki Gatsby", czytany mądrze, pomaga przewartościować swój świat, pozwalając na spojrzenie świeżym okiem na to, co nas otacza. To tak, jakbyście wpisali w Google Maps swoją drogę życiową i dzięki temu określili, czy chcecie dalej podążać obraną trasą czy też może najwyższy czas na wybór jednej z dostępnych opcji.
Język ma w głębokim poważaniu upływ lat i nadal jest zrozumiały dla przeciętnego Kowalskiego, czyli dla mnie. Chociaż przyznam bez bicia, że był jeden moment, kiedy nie za bardzo wiedziałam o co chodzi i zajęło mi chwilę zanim odkryłam, co artysta miał na myśli. Jasne, fajnie się czasem odchamić, ale jak pewnie zauważyliście już w moich recenzjach nie lubię nadymania się i wzniosłych słów tam, gdzie ich nie potrzeba. "Wielki Gatsby" idealnie wpasowuje się w ten wymóg.
Niestety - pomimo, że "Gatsby" bardzo mi się spodobał, nie traci na wartości oraz nadal jest stosunkowo łatwy i przystępny, daleko mu do naszych "Chłopów"*** i nigdy nie zostanie generałem Misji.
Język ma w głębokim poważaniu upływ lat i nadal jest zrozumiały dla przeciętnego Kowalskiego, czyli dla mnie. Chociaż przyznam bez bicia, że był jeden moment, kiedy nie za bardzo wiedziałam o co chodzi i zajęło mi chwilę zanim odkryłam, co artysta miał na myśli. Jasne, fajnie się czasem odchamić, ale jak pewnie zauważyliście już w moich recenzjach nie lubię nadymania się i wzniosłych słów tam, gdzie ich nie potrzeba. "Wielki Gatsby" idealnie wpasowuje się w ten wymóg.
Niestety - pomimo, że "Gatsby" bardzo mi się spodobał, nie traci na wartości oraz nadal jest stosunkowo łatwy i przystępny, daleko mu do naszych "Chłopów"*** i nigdy nie zostanie generałem Misji.
Podsumowanie: Porucznik ****
Opawa graficzna: 3/10 - zbyt pstrokata
*Film jeszcze przede mną- bardzo jestem ciekawa!
** Wybaczcie zwierzęce porównania i tę całą oranżerię, ale nazwisko do czegoś zobowiązuje.
*** Arcydzieło totalne!
*** Arcydzieło totalne!
Za egzemplarz recenzyjny dziękuję
Byłam bardzo ciekawa, jak ci się spodoba Gatsby. I powiem szczerze, że jestem zaskoczona tak pozytywną opinią. Ale może to urok Leo na okładce ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam i gdybym ja miała dać rangę, to by padło na kaprala**
Różnica jest taka, ze ja lubię klasykę a Ty nie ;)
UsuńAkurat okładka dostała bardzo niską notę ;)
Nie mam się do czego przyczepić, jeśli chodzi o treść. Na szczęście wątek miłosny był na tyle słabym wątkiem, że dało się go okroić i pozostawić tylko te elementy, które były niezbędne do dalszego zrozumienia tytułowego bohatera, a resztę miłosną zignorować ;)
Nie ma się czego czepiać a jednocześnie do ulubionych nie trafia. Stą taka a nie inna ranga.
"książka fajna, ale właściwie to nie wiadomo dlaczego została okrzyknięta klasykiem"
OdpowiedzUsuńOoo, ktoś wreszcie ubrał w słowa moje zdanie na temat tej powieści :D
Cieszę się, że się wstrzeliłam, nawet jeśli zrobiłam to z cudzej spluwy ;)
UsuńJa się do filmu przymierzałam, a książka czeka :)
OdpowiedzUsuńJa też się przymierzam do filmu. Ale nie lubię oglądać filmu nie znając książki. Choć oczywiście strasznie się denerwuję w trakcie seansu, bo "przecież nie tak było w książce" :)
Usuń(...)"pisano o tych samych problemach lata świetlne wcześniej"(...)
OdpowiedzUsuńHmm... tak to jest, gdy nieuk używa sformułowań, których znaczenia nie rozumie.
Otóż, wyobraź sobie droga autorko, ze "rok świetlny" to miara
o d l e g ł o ś c i, nie czasu.
A tak to jest, gdy "nieuk" nie wie, co to jest metafora ^^
UsuńOj, kolejna osoba wstąpiła na... M.inę, i używa słów, których znaczenia nie rozumie.
UsuńWiem, czego miarą jest "rok świetlny", moim zamiarem było po pierwsze pokazanie ODLEGŁEGO czasu a po 2 zabawa słowem. Dziękuję za zwrócenie uwagi (sposobu nie skomentuję). Niefortunne wyrażenie wstawiam w cudzysłów, co powinno załatwić sprawę i nie wprowadzać w błąd.
UsuńTeż kocham klasykę, natomiast Fitzgeralda czytałam tylko opowiadania. Fajnie, że Ci się podobało, też przeczytam w końcu.
OdpowiedzUsuńJa się dowiedziałam przez przypadek (wstyd! Powinnam od dawna to wiedzieć!), że "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" też jest jego autorstwa. Muszę koniecznie przeczytać ;)
UsuńPodobało, ale raczej nie wrócę do niej już -wracam tylko do ulubionych, lub tych, których mogę wynieść jeszcze więcej po kolejnym czytaniu. Ale warto przeczytać, warto znać.
UsuńMuszę się w końcu za niego zabrać :) Choć niestety po przeczytaniu książki "Poradnik pozytywnego myślenia", wiem co się tam dzieje, bo bohater myśli o fabule Wielkiego Gatsgy'ego :/
OdpowiedzUsuńAle nie zmienia to faktu, że książki jestem bardzo ciekawa :)
Tym bardziej zabrałabym się za czytanie ;)
Usuń