OJCIEC CHRZESTNY (1969) - MARIO PUZO
wyd. Albatros 2007
Pomyśl o tym, co Cię najbardziej wnerwia w otaczającej rzeczywistości. Brak empatii i miłość do samego siebie, porządnie doprawiona samolubstwem i skrajnym egoizmem. Wyścig szczurów, w którym meta oznacza jedno wielkie, czarne nic. Odliczanie do pierwszego i zakupy ściśle według listy. Permanentny stres i strach, że nie sprostasz oczekiwaniom. Samotność w tłumie.
A teraz weź głęboki oddech. Wdech - wydech. W świecie Mario Puzo to wszystko nie istnieje. Pod jednym warunkiem: musisz przyjąć propozycję nie do odrzucenia. Możesz mieć pracę którą kochasz i która zapewni godne życie Tobie i Twojej rodzinie. Możesz być otoczony ludźmi, którzy zawsze podadzą Ci pomocną dłoń. Możesz być pewien, że nie będzie to dłoń interesanta, wyciągana przy najbliższej okazji w geście "daj". Nikt nie oczekuje niczego w zamian poza przyjaźnią, oddaniem, lojalnością i pomocą w potrzebie - czyli wszystkim tym, co sam dostajesz. To chyba nie jest wygórowana cena?
Po przeczytaniu "Ojca chrzestnego" doszłam do wniosku, że jak już będę bogata i będzie mnie stać na zagraniczne wakacje, pojadę prosto na Sycylię. Tam znajdę sobie narzeczonego i do końca życia będzie mi się wiodło jak pączkowi w ciepłym masełku. Strzelać nie umiem, chyba, że twarzówki na zdjęciach. Znajomości nie mam. Poker face też nie wychodzi mi najlepiej. Co w takim razie poza zaopatrywaniem Ojca Chrzestnego w smakołyki, pilnowaniem jego dzieci lub prasowaniem koszul mogłabym mu zaoferować? Oceń sam - pamiętanie o urodzinach Dona i członków jego rodziny w zamian za pomoc zawsze i wszędzie to chyba dobry deal, nieprawdaż?
Uważam, że gdyby wszyscy żyli według zasad "Ojca Chrzestnego" na świecie byłoby lepiej. To proste jak drut i jasne jak słońce: jak Ty komu, tak on Tobie. Koniec, kropka. Pamiętałeś o mnie, kiedy Cię potrzebowałem? Świetnie, proś o co tylko chcesz. Nie? Sorry Winnetou, radź sobie sam. Właśnie tak wygląda moja utopia.
"Ojciec Chrzestny" to pozycja wyjątkowa. Zasłużyła sobie w pełni na miano kultowej i na pewno jeszcze nie raz do niej wrócę. To jedna z najlepszych książek jakie czytałam, tak pod względem treści, jak i formy. Jeszcze tydzień po odłożeniu książki na półkę żyłam w świecie Familii. Bardzo dużo myślałam o sprawach ważnych i ważniejszych. Ta książka otwiera oczy.
Podsumowanie: Generał****** !!!
Oprawa graficzna: 10/10. Komentarz zbędny.
Filmu nie chyba nie muszę przedstawiać? Rewelacyjna obsada, rewelacyjny klimat.
O tak, ta ksiazka robi ogromne wrazenie.
OdpowiedzUsuńDodatkowo jestem przekonana, ze można ją czytać na wiele sposobów.
Usuńuwielbiam..
OdpowiedzUsuńwww.michuu.pl
Ha, złapałaś się. Ojciec chrzestny prawy, uczciwy i szlachetny. Nieistotne, że jest mafijnym gangsterem... ;)
OdpowiedzUsuńNigdzie nie powiedziałam, że jest szlachetny.Powiedziałam, że bardzo odpowiada mi jego system wartości i mogłabym żyć w taki sposób. Plus dodałam, że po przeczytaniu myśli się o "rzeczach ważnych i ważniejszych", oraz, że otwiera oczy...
UsuńNo to sobie dopowiedziałam, przepraszam. Nadinterpretacja.
UsuńLuzik ;) Po to są komentarze, żeby komentować, a odpowiedzi, żeby odpowiadać i ewentualnie naprostować ;)
UsuńGenialny Marlon Brando. Kultowa już książka.
OdpowiedzUsuńhttp://seisdias.pl/poniedzialkowa-ksiegarnia/ojciec-chrzestny/