ZASADY WYWIERANIA WPŁYWU NA LUDZI. TEORIA I PRAKTYKA (2012) - ROBERT B. CIALDINI

wyd. HELION, Gliwice 2013

Od ostatnich kilku(nastu?) lat komiks przeżywa swój renesans. Jeszcze do niedawna mówiąc "czytam komiksy" narażaliśmy się w najlepszym wypadku na złośliwe uśmieszki. Bo czy dorosły, poważny człowiek czyta komiksy? Odpowiedź brzmi: tak. Na szczęście. 

Historie obrazkowe cieszą się popularnością nie tylko wśród dzieci. Coraz częściej zaliczyć je można do takich gatunków jak fantasy, historia, horror itd. Tym razem możemy przeczytać...eee...obejrzeć(?) jak wywrzeć wpływ na innych. Mniam! Cóż za kąsek! Temat co najmniej intrygujący... Zawsze chciałam, żeby inni tańczyli tak, jak im zagram i niczym Szczurołap chwytałam się różnych instrumentów. Najlepiej wychodzi mi jednak granie na nerwach i (co było do przewidzenia) moje wysiłki zawsze szły na marne. Jak było tym razem? Niestety podobnie. 

Nie twierdzę bynajmniej, że pozycja jest nieciekawa. Wręcz przeciwnie - temat przyciąga sam w sobie. Do tego ilustracje, pomimo,że pozbawione koloru intrygują i niejednokrotnie bawią nowoczesnym i na pozór lekkim potraktowaniem treści. Tak oto doszliśmy do przysłowiowego zdechłego psa, którego należy gdzieś pogrzebać. Przypuszczam, że zdechł z nudów - na pewno czytał komiksowe dialogi. Brzmią one tak, jakby były żywcem przepisane z książki/encyklopedii/poradnika (niepotrzebne skreślić). A przecież nie o to chodzi!

Komiksy charakteryzują się przede wszystkim tym, że  podają w przystępny sposób nie zawsze przystępną treść. Cała zabawa polega na tym, żeby lekko, łatwo i przyjemnie włożyć rycerzom, zwanym również czytelnikami lub w niektórych kręgach "zakutymi pałami", trochę wiedzy. Mojego pancerza Cialdini nie przebił. No dobra - rysownikowi się udało - hełm pękł.W tych zawodach to rysownik zgarnia wszystkie wieńce laurowe. Najbardziej po tyłku dostaje scenarzysta - gdybym chciała przeczytać książkę sięgnęłabym po książkę. A nie taki był mój zamiar - dlatego sięgnęłam po komiks.

Podsumowując: czegoś tam się dowiedziałam, ale niestety poziom ilustracji tak bardzo przewyższał poziom treści, że skutecznie odciągnął moją uwagę od lekko nudnawych, uniwersyteckich dialogów. Niemniej jednak doceniam zaangażowanie autora i zachęcam do lektury tych, którym temat nie jest zupełnie obcy - to rewelacyjne kompedium wiedzy w niezbyt pękatej pigułce. Ja wracam do komiksów Gaimana.



Podsumowanie: sierżant***
Oprawa graficzna: 9/10- trochę brakuje kolorków.









Za egzemplarz recenzyjny dziękuję wydawnictwu




 

2 komentarze:

  1. Hmm, książkę tą, ale nie w formie komiksu, a podręcznika musiałam czytać na studiach, nie wspominam jej ani dobrze, ani źle, wrażenie była raczej nijakie. Ale skąd pomysł żeby przetworzyć to na komiks?! Zdziwiłabym się gdyby lektura okazała się porywająca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezupełnie zgodzę się z powyższym komentarzem. Też czytałam Cialdiniego na studiach i uważam jego książkę za jedną z ciekawszych. Napisana popularnonaukowym językiem, z licznymi przykładami - nie tylko była wartościowa, bo pokazywała sposoby manipulowania, ale też fajnie się czytała.

    OdpowiedzUsuń

Podziel się swoją opinią

Misja: K.S.I.A.Ż.K.A. Wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.