SYSTEM BIAŁORUŚ (2013) - ANDRZEJ POCZOBUT

Andrzej Poczobut pisząc "System Białoruś" sięgnął po sprawdzony przepis na dobrą książkę: najpierw naszkicował świat na miarę tego z "Folwarku zwierzęcego" i osadził w nim bohatera tak niezwykłego, że aż trudno uwierzyć w jego prawdziwość. Fabułę doprawił tajemniczymi zaginięciami, malwersacjami i licznymi intrygami, pozbawił czytelnika happy endu dla mocniejszego wrażenia i tylko o jednym zapomniał. Napisać we wstępie, że wszelka zbieżność postaci i wydarzeń jest przypadkowa. 

Bardzo bym chciała, żeby opowieść Poczobuta można było zaliczyć do fikcji. Jednak tak się składa, że niczego nie musiał wymyślać. Najpierw więc był rozpad ZSRR i zamęt, jaki zapanował w krajach postradzieckich. Każde z państw, które po kilkudziesięciu latach odzyskało niepodległość, zaczęło podążać własną drogą - wyboistą, ale zmierzającą do demokracji i społeczeństwa obywatelskiego. Białoruś nie była wyjątkiem - już w 1991 roku powiewała tam biało-czerwono-biała flaga niepodległej republiki. Nieraz zachodziłam w głowę, jak doszło do tego, że dziś o tym kraju mówimy jako o ostoi totalitaryzmu w Europie. Ta książka odpowiedziała mi na wiele pytań.

Przede wszystkim: on. Prezydent, dyktator, "baćka". Pojawił się znikąd i stał się głównym bohaterem białoruskiej wersji snu o karierze "od pucybuta do milionera".  Zaczynał jako nauczyciel i instruktor ideologiczny, żeby po mniejszych wzlotach i upadkach w końcowym okresie ZSRR znaleźć się na fotelu przewodniczącego kołchozu. Ironia losu, ale to właśnie pieriestrojka i demokratyczne procedury pozwoliły Aleksandrowi Łukaszence na przebicie się do parlamentu. Tutaj też nie od razu udało mu się rozwinąć polityczne skrzydła, ale jako wnikliwy obserwator i zdolny manipulator potrafił wykorzystać każdą nadarzającą się okazję, żeby zrobić kolejny krok do przodu. W końcu, po burzliwej i brudnej kampanii wyborczej, został zaprzysiężony na pierwszego prezydenta niepodległej Białorusi. Od tego momentu konsekwentnie zaczął koncentrować całą władzę w swoich rękach: począwszy od wpływu na najważniejsze urzedy państwowe, poprzez zbudowanie silnej administracji prezydenckiej, aż po utworzenie wyższej izby parlamentu, podległej wyłącznie prezydentowi. Dzięki obsadzeniu wszystkich istotnych stanowisk swoimi ludźmi, likwidacji najwazniejszych konkurentów i zbudowaniu autorytetu na poczuciu strachu w ciagu kilku lat stworzył system, w którym jest jedynym decydentem.    

Po drugie: system. Ni to komunizm, ni to wolny rynek; ni to demokracja, ni to totalitaryzm. Regularne wybory, referenda, a mimo to zawsze ten sam wynik. System jedyny w swoim rodzaju, choć wykorzystuje dobrze znane narzędzia: propagandę, cenzurę, represje. Andrzej Poczobut tłumaczy zawiłości ekonomiczne, wyjaśnia tajemnicę stałego wzrostu gospodarczego oraz bezrobocia na poziomie 1%. Według autora, tajemnica Łukaszenki tkwi w odpowiednim dawkowaniu tego, czego lud potrzebuje najbardziej: chleba i igrzysk. Gdy dodamy do tego niepewność jutra oraz uczucie strachu, otrzymamy machinę doskonałą. 

Na koniec: człowiek. Czyli trybik w systemie. Wbrew pozorom, społeczeństwo białoruskie nie jest homogeniczne i nie stoi murem za prezydentem. Owszem, to głosom wyborców Łukaszenko zawdzięcza swoją wygraną prawie 20 lat temu, ale te nastroje dawno przeszły do historii. Młody białoruski naród został doświadczony po raz kolejny i stracił wiarę w sens walki. Nikt już nie wierzy w to, że ktoś mógłby wykorzystać władzę dla dobra ogółu, wsłuchać się w potrzeby ludzi, stworzyć warunki dla samodzielnego podejmowania decyzji. Dlatego też nawet tym, co po cichu swego prezydenta krytykują, trudno jest przekonać się do poparcia opozycji. Obok strachu o swoją przyszłość (za zaangażowanie się w działalność opozycyjną grozi utrata pracy, a nawet więzienie), ważną rolę odkrywa brak wiary w to, że walka ma sens. "Raz już byliśmy niepodlegli i demokratyczni" - zdaje się mówić ich postawa. - "I na dobre nam to nie wyszło".

Do książki Poczobuta miałam podejść z dystansem. Uważam, że autor jako ofiara represji białoruskiego systemu może widzieć świat wyłącznie w czarnych barwach. Jednak "System Białoruś" jest pozycją dość wyważoną. Dziennikarz rzeczywiście skupia się na systemie, tłumaczy mechanizm jego działania i choć krytykuje, robi to przytaczając fakty. Niektóre informacje od razu sprawdzałam u moich znajomych Białorusinów, ponieważ wydawały mi się zupełnie nieprawdopodobne, ale wygląda na to, że autor był daleki od fantazjowania.   


Myślę, że dla wielu będzie to lektura wstrząsająca. Mną najbardziej wstrząsnął fakt uświadomienia sobie, że mimo wszystko najbardziej winnymi istnieniu białoruskiej dyktatury są sami Białorusini. To oni karmią system. To oni nie chcą dokonywać wyborów. Godzą się na odejście w niebyt białoruskiego języka i kultury. Nie chcą podjąć wysiłku identyfikacji własnych potrzeb, tych ważniejszych, niż tylko chleb. I popadają w coraz większy marazm. Z całym szacunkiem do wszystkich moich bliższych i dalszych białoruskich przyjaciół, ale przyszłość systemu zależy wyłącznie od was. Jeżeli odpowiada wam rzeczywistość, jaką widzicie za oknem, nie widzę powodu, żeby ktoś inny (Zachód, Europa, Polska, ktokolwiek) miał narzucać wam swoją pomoc. 

Pozostaje tylko ogromny żal, że ten piękny kraj z fantastycznymi ludźmi staje się własnością prywatną jednego człowieka. 


 
Podsumowanie: GENERAŁ******
Oprawa graficzna: 6/6






                                           Egzemplarz recenzencki: 

2 komentarze:

  1. Dla mnie najbardziej wstrząsające jest to, od czego Poczobut zaczyna książkę - u nas Białoruś głównie znamy z mediów, trochę się naśmiewamy, trochę traktujemy jako skansen - a przecież białoruska granica znajduje się już 150km od Warszawy, a do Mińska jedzie się tyle co do Szczecina. To sąsiedzi, o których niewiele wiemy i którzy są zamknięci w swoim kraju. No i wielu z nich było z tym dobrze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, w Polsce ludzie się zupełnie tym nie interesują. Natomiast wypad na Białoruś, np. do Mińska pozostawia same pozytywne wrażenia, bo jest to miasto prawdziwie europejskie. Rzadko kto chce zajrzeć głębiej.

      Usuń

Podziel się swoją opinią

Misja: K.S.I.A.Ż.K.A. Wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.