DRESZCZ - JAKUB ĆWIEK (2013)

wyd. Fabryka Słów, Lublin 2013

Wreszcie znalazłam swojego superbohatera. Sami przyznajcie - nie ma za bardzo w czym wybierać - Przylizany hipster Clark Kent, nieco maminsynkowaty Spiderman... Batman dawałby radę, gdyby nie to, że tak jak wspomniany Superman nosił gacie na spodnie. Nigdy nie kumałam tej dziwnej mody. Podobał mi się Mrożo z "Iniemamocnych", ale niestety królem mody też nie był. I w końcu jest! Ćwiekowi udało się zapełnić lukę w mym sercu.

Dreszcz to postać bez nadęcia. Stary (ale nadal jary) rock'n'rollowiec z długimi siwymi włosami i gitarą w kościstej dłoni. To superbohater w czarnej ramonesce i przypinką "TAK, TWOJĄ MATKĘ TEŻ". Za młodu rozpłodowy buhaj, teraz... właściwie nic się nie zmieniło. Nie lubi pracować. Za to uwielbia spędzać czas popijając piwko, jarając blanty i słuchając AC/DC. Kiedy obrywa piorunem zyskuje supermoc. Żal nie wykorzystać.

Być może wspomniana przypinka wyglądała właśnie tak ;)

Książka dostarcza sporej dawki rozrywki i humoru. Postać sąsiada Dreszcza, Ślązaka Alojza wywołuje niepohamowane wybuchy śmiechu. Nie wiem, na ile jego wypowiedzi są stylizowane na gwarę, a ile w nim prawdziwego "ślonskiego chopa", ale powiadam Wam: boki zrywać!  Duet jest jednym z lepszych, jakie spotkałam w tego typu literaturze. Zbudowany na różnicach i konfliktach, a jednocześnie na bezgranicznej przyjaźni. Coś w stylu "Bad Boys". Uśmiałam się za wszystkie czasy.

Książkę postawiłabym na półce "lekka lektura dla fanów rocka, fantasy i komiksów". Nie ma sensu doszukiwać się tu jakiejś głębi poza zapewnieniem całkiem solidnej dawki rozrywki. Owszem, jest tu sporo wulgaryzmów, ale uważam, że trzymają się konwencji i przyjętej estetyki tematu. Nie tylko nie kłują w oczy, ale są nawet wskazane! Mi to pasuje, bo lubię wulgaryzmy. "Dreszcz" to typowa książka na jeden wieczór. Lekka, łatwa i przyjemna. Dobra w podróży lub na plaży. Pozwala się lekko odmóżdżczyć, ale nie mieli szarych komórek na trociny w kolorze brudnej szmaty. 
Książka jest na tyle dobra, że chętnie przeczytam drugą część. Jest jednocześnie na tyle "lekkostrawna", że przeżyję, jeśli jednak nie dowiem się, jak potoczyły się dalsze losy bohaterów. Niemniej jednak: Panie Ćwiek, gratuluję pomysłu!





Podsumowanie: NEVER TOO OLD TO ROCK!!!
                         
Znaczy się Porucznik****
Oprawa graficzna: 10/10 Super okładka i super
 obrazki w środku.


8 komentarzy:

  1. a ja po lekturze byłam rozczarowana, że autor Kłamcy napisał coś tak... no może nie słabego, ale przeciętnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ćwieka nie czytałam wcześniej, ale zgadzam się, że książka nie powala - tak jak napisałam w recenzji ;) Mam jednak zmiar sięgnąć jeszcze do tego autora, aby przekonać się, czy jest Katarzyną Grocholą fantastów czy faktycznie potrafi napisać coś, co będę czytać z wypiekami na twarzy ;)

      Usuń
    2. potrafi, polecam Kłamcę :)

      Usuń
    3. Na pewno przeczytam! Dzięki!

      Usuń
  2. Ja ze swojej strony mogę polecić "Chłopców" Ćwieka. Bardzo dobra książka :) a dokładniej dwie :) i zgodzę się z Igą nie popisał się w przypadku "Dreszczu"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam o "Chłopcach" wiele dobrego. Na pewno sięgnę. Lista oczekujących się wydłuża... ;)

      Usuń
  3. Świetnie opisałaś moje odczucia - lekka i przyjemna książka na jeden wieczór. Jednak zdecydowanie nie dorasta do pięt "Kłamcy". "Chłopcy" też są niczego sobie. Polecam bliższe spotkanie z twórczością Ćwieka, z pewnością nie pożałujesz. ;) Ja obecnie poluję na jego dawniejsze książki, jestem ciekawa co pisał wcześniej.
    Poza tym pozwolę sobie dodać, że udostępnieniem recenzji na fejsbukowej stronie Ćwieka zyskałaś przynajmniej jednego nowego obserwatora. Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, nie wiedziałam, że recenzja trafiła do samego autora! Mogłam się bardziej postarać językowo :)

      Usuń

Podziel się swoją opinią

Misja: K.S.I.A.Ż.K.A. Wszelkie prawa zastrzeżone. Obsługiwane przez usługę Blogger.