ANDREA GILLIES - OPIEKUNKA. Życe z Nancy. Podróż w świat alzheimera
Spodziewałam się czegoś w stylu "Tato" Whartona. Poruszającej do głębi historii o życiu, ukrytej pod płaszczem opowieści o przemijaniu. Bardzo się pomyliłam. Ale wybór nadal pozostaje wyśmienitym.
"Nie trzeba być Komnatą -aby w nas straszyło -
Lub nawiedzonym Domem -
Nie ma wnętrz straszniejszych niż Mózgu
Korytarze kryjome - "
Emily Dickinson
Jak tylko zobaczyłam tę książkę postanowiłam, że muszę ją przeczytać. Problem alzheimera nie jest mi obojętny, zetknęłam się z nim kilka razy w życiu. To już jest wystarczający powód do sięgnięcia po książkę. Dodając do tego miłość do Whartona i "Tato" wciąż siedzące w głowie otrzymujemy pozycję obowiązkową, tzw. must-have, a w zasadzie must-read.
Książkę podzieliłabym na 3 części. Pierwsza to obraz Nancy, dotkniętej alzheimerem, powoli, acz sukcesywnie zapominającej, do czego służy nóż, czym różni się podłoga od kolana, nie pamiętającej o rodzinie. Nancy nie jest w stanie rozpoznać najbliższych, a w dalszym rozwoju choroby własne odbicie w lustrze traktuje jak gościa. Chowanie zużytego papieru toaletowego w rękawach, wypróżnianie się na środku salonu, naprzemienny płacz i wielka radość przeplatane z przerażeniem - to alzheimerowska codzienność.
"Opiekunka" to również autobiograficzna opowieść synowej, walczącej w imieniu Nancy o odrobinę normalności i szczęścia, codziennie od nowa. Gillies przedstawia walkę z chorobą od kuchni. Stawia wiele filozoficznych pytań, na które nie daje odpowiedzi. Jej siła ducha i determinacja dają zdrowego życiowego "kopa". Coddzienne zaczynanie misji od nowa - budzi rezygnację.
Trzecia część jaką bym wyodrębniła może być przez wielu uważana za wadę, niepotrzeny przerywnik, zakłócający płynność opowieści. Dla mnie jednak było to niezwykle ciekawe, opisane w przystępny dla Kowalskiego sposób, podejście do problemu z czysto naukowego punktu widzenia. Bardzo pouczające, choć miejscami podobne do biologicznych podręczników. Mi się podobało - warto się czasem odchamić i łyknąć troszkę wiedzy. ;-)
Podczas czytania Opiekunki" zauważyłam pewien paradoks - to, co mi najbardziej przeszkadzało nie było wadą. Andrea przeżyła ciężkie chwile, nie ma co do tego wątpliwości. Trudności wynikające z opieki nad chorym nie podlegają dyskusji. Jednak w głowie ciągle słyszałam głos mówiący "Wielu ludzi w Polsce dałoby się pokroić za takie warunki!". Rzeczywistość w której wyrosłam nijak się ma do rzeczywistości przedstawionej w książce. Tutaj nikogo nie stać, żeby na potrzeby opieki nad teściami kupić sobie wielki dom nad morzem. Nie znam też nikogo, kto mógł sobie pozwolić na dom w Turcji jako odskocznię od trudów codzienności. Nie słyszałam też o żadnym emerycie, który ma tyle oszczędności, aby na starość móc opłacić dobrych kilka lat w domu opieki. Przyznaję, że trochę mnie to uwierało - stany depresyjne, aspołeczność opiekunki przygniecionej przez swoje brzemię. Ciekawe, ile lat wytrzymałaby w naszych warunkach... Jednak jak już wspomniałam, nie mogę rozpatrywać tego w kontekście wady - przecież to nie jest zabieg, mający na celu wzbudzenie w czytelnikach litości. To jej życie i jej rzeczywistość.
Na koniec kilka słów na temat okładki. Oto one: świetna, idealna, palce lizać.
"Opiekunkę" będę polecać każdemu. Pomimo, że czyta się szybko, pozostaje w głowie na dłużej. Przygotujcie się na rozmyślania o życiu, przemijaniu, eutanazji, wolnej woli, osobowości i samoświadomości. Tematów do rozważań na pewno Wam nie zabraknie. Może gdzieś zmienicie zdanie, może utwierdzicie się w słuszności dotychczasowych poglądów. Na pewno nie przejdziecie obojętnie.
Na koniec kilka słów na temat okładki. Oto one: świetna, idealna, palce lizać.
JĘZYK: 6/6
REALIZACJA: 5/6
POSTACIE: -/-
OPRAWA GRAFICZNA: 6/6
Podsumowanie: Generał ******
Zapowiada sie smutno.
OdpowiedzUsuńAle skoro zostaje na dluzej - to warto przeczytac.
Moze sie czegos dowiem, chociaz nie lubie "naukowych wstawek".
Ciekawa recenzja, a książka na ważny i trudny temat. Z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna recenzja, a tematyka książki niezmiernie ciekawa z chęcią przeczytam tą pozycję :)
OdpowiedzUsuńLubię wzbogacać wiedzę o zaburzeniach i chorobach właśnie poprzez relacje chorych lub ich bliskich, więc to świetna lektura dla mnie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze Was zainteresowałam.Książka naprawdę warta przeczytania. A czy smutna? Powiedziałabym raczej, że życiowa ;)
OdpowiedzUsuń