JAKBY NIKOGO NIE BYŁO [2016] - MARCO MAGINI
Kiedy
zamknęłam ostatnią stronę, długo zastanawiałam się, po co
ludzie piszą takie powieści? W przypadku Srebrenicy, w ogóle wojny
na Bałkanach, fikcja zawsze przegra z rzeczywistością. Czy mamy
prawo wkładać nasze widzimisie w głowy i usta ludzi, którzy
jeszcze żyją i pamiętają?
Wojna na
Bałkanach jest jednym z tematów, który nieustannie wyprowadza mnie
z równowagi. Bardzo przeżyłam swoją podróż przez Bośnię i
Hercegowinę, a Sarajewo widziałam wyłącznie przez pryzmat
oblężonego miasta. Czytając „Wojna umarła, niech żyje wojna”
Eda Vulliamy'ego płakałam z bezradności. Czas w tym regionie jest
bardzo względny. Nie goi ran, a zburzone podczas działań wojennych
wsie są milczącym wyrzutem sumienia. W samym środku Europy.
Narrator,
fabuła, zwroty akcji – tych słów nie jestem w stanie użyć
pisząc o powieści Marco Maginiego. Wydawało mi się, że jest
strasznie proste i płytkie. A potem przypomniała mi się „Iskra
życia”. Erich Maria Remarque opisuje w niej piękną i
jednocześnie straszną historię miłości w obozie koncentracyjnym.
Pamiętam, że ta opowieść bardzo mnie poruszyła, choć mogła
niebezpiecznie ocierać się o banał. Więc znowu wróciłam do
pytania: po co tworzymy fikcję na kanwie rzeczywistych wydarzeń? I
chyba już wiem. Żeby zrozumieć i oswoić się z tematem.
Rok temu, w
przeddzień dwudziestej rocznicy masakry w Srebrenicy, prezydent
autonomicznej Republiki Serbskiej wchodzącej w skład Bośni i
Hercegowiny nazwał ludobójstwo Muzułmanów kłamstwem. Ratko Mladić, który jest oskarżony o kierowanie
czystkami etnicznymi, także w Srebrenicy, został pojmany dopiero po
16 latach poszukiwań. Mimo pracy wielu organizacji pozarządowych
oraz Międzynarodowego Trybunału Karnego dla byłej Jugosławii,
zbyt wiele jest niedomówień, zbyt wielu zbrodniarzy nie zostało
ukaranych. Trudno zrozumieć, dlaczego tak się dzieje.
I powieści
takie jak „Jakby nikogo nie było” przychodzą z pomocą.
Powołujemy do życia postaci, które nie istniały, ale mogły
zaistnieć, ubieramy fakty w fikcyjne dialogi, bo tylko tak możemy
zacząć rozmawiać. Oswoić niezrozumiałe, poznać myśli,
rozterki, uczucia rzeczywistych ludzi. I w tym upatrywałabym mocną
stronę książki. Niewielu sięgnie po reportaże albo prace
badawcze. W mediach nie dowiemy się zbyt
wiele, bo temat nie jest już hot. A Marco Magini daje lekko
napisaną, co nie znaczy, że lekkostrawną, powieść, w której
występują bohaterowie-awatary każdej z zaangażowanych w konflikt
wojenny stron.
Marco
Maginiemu udał się pisarski debiut. Widać, że fundamentem książki
jest solidny research i duże starania, by zbudować wierne
historycznie tło. Wciąż mam poczucie pewnej płytkości i
zbytniego uproszczenia, ale dla kogoś, kto z tematem spotka się po
raz pierwszy, będzie to zaleta, nie wada.
Czytam tę recenzję i porównuję ją do ostatnio czytanej książki, horyzont obu dzieli jakieś 30 lat, ale podobne myślenie niestety wciąż aktualne.
OdpowiedzUsuńJak książkę masz na myśli?
Usuń